Japonia wielu ludziom kojarzy się z kwitnącą wiśnią, ludźmi o skośnych oczach, nowinkami technicznymi. Ale nikt by się nie spodziewał znaleźć tam karpia! Przeczytajcie więc japońską legendę o karpiu.
Latające karpie
Kiedy w Japonii rodziło się malutkie dziecko, najważniejszym zadaniem rodziców było
przywołać bogów i powierzyć im nowo narodzone maleństwo. Bogowie nie zawsze byli w
pobliżu i nie zawsze wiedzieli o przyjściu na świat małego Japończyka czy małej Japonki. A
przecież wokół czyhało wiele niebezpieczeństw.
W tych właśnie czasach w małej wiosce urodziła się dziewczynka, której dano na imię
Haruko, czyli Wiosenka. Była śliczna: miała alabastrową skórę, czarne włosy, czarne oczka,
malutkie dołeczki w policzkach i lekko zadarty malutki nosek. Cała rodzina i wszyscy sąsiedzi
przychodzili podziwiać to urodziwe dziecko.
Rodzice modlili się do bogów o opiekę nad swoją małą dziewczynką. Próbowali ich
przywołać, trzykrotnie klaskając w dłonie, ale bogów nie było. Bawili gdzieś daleko, nie
wiedzieli, że właśnie urodziła się mała Haruko.
Jakże ich przywołać, jak przekonać przynajmniej jednego z nich, by zaopiekował się
maleństwem? Rodzice dyskutowali o tym noc i dzień, i jeszcze dzień, i noc. W końcu tata
Haruko, który był niesamowicie dzielnym i pracowitym człowiekiem, zdecydował pomóc
bogom w dotarciu do córeczki. Udał się do lasu na poszukiwanie bardzo wysokiego drzewa.
Kiedy je znalazł, ściął je i przyciągnął do domu. Z pomocą sąsiadów ustawił je przed domem.
Na samym jego szczycie umieścił mnóstwo kolorowych sznureczków, mając nadzieję, że
spodobają się przemierzającym te strony bogom, a ci się zatrzymają, zobaczą jego ukochaną
córeczkę i zaopiekują się nią.
Nie minęło wiele czasu, gdy zwabione kolorowymi wstążeczkami powiewającymi na wietrze
pojawiły się kami – sfrunęły z nieba i zaopiekowały się małą Haruko, która wyrosła na
wspaniałą dziewczynę, żyła długo i szczęśliwie, mając dobrego męża i gromadkę dzieci.
Dożyła w zdrowiu sędziwego wieku, ciesząc się szacunkiem rodziny i sąsiadów.
Przez wiele lat opowiadała o tej wyjątkowej opiece, pomysłowym ojcu i przychylności bogów
– radziła też, by rodzice, dbając o swoje dzieci, przywoływali bogów i ustawiali wysokie
maszty z kolorowymi sznureczkami.
Ale to nie koniec historii.
Z biegiem czasu w Japonii rodziło się coraz więcej dzieci i coraz więcej rodziców ustawiało
wysokie maszty. Pojawiały się jednak na nich już nie tylko barwne sznureczki, lecz także
kolorowe karpie.
Według starojapońskiej legendy karpie po przepłynięciu trudnego odcinka rwącej górskiej
rzeki stają się smokami, dobrymi zwierzętami obdarzonymi wielką siłą i odwagą. Rodzice,
wieszając kolorowe karpie na wysokich masztach, wyrażali w ten sposób życzenia dla swoich
dzieci: chcieli, by były tak odważne i dzielne jak karpie, by tak jak one umiały stawić czoło
przeciwnościom losu. Na samej górze umieszczali proporzec fukinagashi [czyt. fukinagasi],
potem wisiał wielki karp tata – magoi, najczęściej w kolorze czarnym, następnie karp mama
– higoi, różowy lub czerwony, oraz tyle małych różnokolorowych karpiątek, ile było dzieci w
domu. Po wielu, wielu latach karpie stały się symbolem Japońskiego Dnia Dziecka – Kodomo
no hi.
A jak jest teraz?
Gdy w rodzinie japońskiej rodzi się dziecko, babcia lub ktoś z najbliższych zanosi je do
świątyni. Tak, tak – bogowie mają już swoje miejsca, nie muszą przemierzać bezkresnego
nieba w poszukiwaniu schronienia. W Japonii powstało wiele przepięknych świątyń, dokąd w
trzydziestym lub setnym dniu życia zanosi się dziecko, aby oddać je pod szczególną opiekę
jakiemuś konkretnemu, mieszkającemu w tej świątyni kami.
A w całej Japonii karpie koinobori powiewają na wietrze w pierwszych dniach maja.
Tekst autorstwa Wioletty Laskowskiej-Smoczyńskiej i Katarzyny Nowak,
pochodzi z publikacji: „Japońskie baśnie i legendy. Część I. Doroczne Święta i uroczystości”,
Manggha, Kraków 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz