piątek, 15 maja 2020

Jeszcze inny 20 rozdział (T. Saranek)

   Lampo nie czuł się dobrze, więc zawiadowca postanowił, że weźmie go do domu i tak zrobił. Następnego dnia Lampo czuł się lepiej. Dzieci się bardzo cieszyły, bo nie wiedziały, że Lampo nadal się wymyka. 

   Pewnego dnia Lampo nie wrócił. Zawiadowca i dzieci myśleli, że Lampo umarł. Po tygodniu Lampo wrócił. 

- Lampo, martwiliśmy się!
- Tak bardzo, bardzo.
- Pisek! Pisek! - wołała Adela.
   Lampo następnego dnia wrócił na stację razem z zawiadowcą. Spotkali tam naczelnika, który powiedział, że Lampo może zostać na stacji. Trzy dni później dom naczelnika stanął w płomieniach. Dom jego był za stacją. Zawiadowca i Lampo pobiegli do domu naczelnika. Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli naczelnika stojącego w oknie. Zawiadowca napisał w notesie wiadomość i dał Lampo. 
- Zanieś ją do innych pracowników! - powiedział.
Lampo pobiegł na stację.
- O! Lampo, co to? - pracownik wziął list i go odczytał: "Pilnie do domu naczelnika przynieście drabinę!".
Pracownicy chwycili drabinę i pobiegli do domu naczelnika, a Lampo za nimi. Przystawili drabinę do okna i naczelnik zszedł w dół, a po dwóch minutach przyjechała straż pożarna i ugasiła pożar.
   Bohaterski czyn Lampo uratował naczelnika. W nagrodę Lampo dostał: roczny zapas psich sucharków, wygodne legowisko i pozwolenie na przebywanie na stacji ile tylko chce! I mieszkał tam długo i szczęśliwie.
Koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz